Cheeseburger - tym razem prawdziwy, pełnokrwisty

Już kiedyś pisałem o cheeseburgerze w dość - jednak - lekceważącym i żartobliwym tonie i raczej w kontekście dania, które można kupić gotowe, wrzucić do mikroweli i zjeść. Jednakowoż było to świętokradztwo i grzech przeciw dobremu smakowi. I tu muszę dodać - jeżeli czytasz mój blog po raz pierwszy - wiedz, że to są właśnie moje standardy :) Tzn. jak się najeść i za bardzo nie narobić. Albo jak już masz się narobić, to chociaż wyciągnij z tego dodatkowy profit.

Moje spojrzenie na tę kwestię odmieniła postać Żorża Ponimirskiego - człowieka, który ryzykuje własnym życiem dla swoich czytelników - recenzuje fast foody, tzw. "żarcie z budek" itp. i traktuje to BARDZO POWAŻNIE. Słuchajcie - gdybyśmy mieli więcej takich jak on, z pewnością w niedługim czasie z naszych ulic zniknęli by oszuści, którzy dają ludziom nieświeże mięso, gyros z resztek z dnia poprzedniego i takież surówki. Gość nie ma litości. Wpłynął również na mnie - zapomnijcie o tamtym cheeseburgerze i przeczytajcie to:

Niezbędne składniki:
  • mięso wołowe
  • cebula
  • oliwa z oliwek
  • sól, pieprz
  • jeszcze więcej cebuli
  • pomidor
  • sałata
  • ser żółty
  • keczup
  • ogórek kiszony lub inny pikiel
  • bułka


W burgerze najważniejszy jest burger czyli kotlet. Niektórzy odpuszczają sobie całą resztę.

Jeżeli chcecie naprawdę dobrego burgera, musicie mieć krowę, która pasie się za stodołą. To raczej niewykonalne. Możecie zatem kupić kawał mięcha w dobrym, starym sklepie mięsnym (takim co baby se go polecają). Wytrawni kuchmistrze mawiają, że jak na tyłach waruje kundelek, to mięso musi być dobre. Brak kundelka - mięso niedobre. W ostateczności może być także mięso wołowe mielone (opcja najgorsza, ale i najtańsza).

Są też różne szkoły jeżeli chodzi o część krowy. Generalnie lepsze będzie mięso, które ma nieco tłuszczu, bo będzie bardziej soczyste (starzy kierowcy tirów mawiają, że po dobrym burgerze powinno się odczuwać lekkie migotanie przegrody w sercu).

Skład burgera powinien być w miarę prosty, bo chodzi o smak mięsa. Ja dałem łyżkę oliwy, nieco poszatkowanej cebuli, odrobinę soli, pieprzu oraz jajo - co by się to wszystko kupy trzymało. Mięso należy mieszać ręcznie, a następnie podzielić na mniejsze części, z których lepimy burgery.

Smażymy na grillu (opcja najlepsza), grillu elektrycznym lub patelni grillowej. Niektórzy zalecają, aby nie używać dodatkowo tłuszczu, bo burger ma być wysmażony z wierzchu i lekko czerwony w środku. Smażymy 10 minut (po 5 na stronę). Grubość burgera nie powinna przekraczać 2 cm, bo będzie zbyt surowy. Nie powinna być też mniejsza niż 1 cm, bo takie jedzą amatorzy, którzy myślą, że burgery sprzedają... wiecie... w tych miejscach.

W międzyczasie podgrzewamy bułę w piekarniku, ale uwaga - podgrzewamy, nie pieczemy. Nie może być sucha, chrupiąca ani zarumieniona. Ma być po prostu ciepła. Buły do burgerów można kupić gotowe, ale zaręczam, że będzie to najbardziej sztuczny element całego przedsięwzięcia.

Do środka kładziemy: burgera właściwego, ser, pomidora, cebulę, sałatę i keczup. To wariant bardzo prosty. Tutaj otwierają się przed Wami wrota burgerlandii - mitycznej krainy, z której płyną dziesiątki fantastycznych receptur. Ignorowanie burgerów to ignorowanie setek lat najlepszych tradycji kulinarnych świata!


Komentarze

  1. no to mi smaka narobiłeś na burgera.....nie nie nie ja nie mogę,diete mam......ide sobie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż może być bardziej dietetycznego niż wołowina - królowa białek?

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak, testowanie barów fast food to ciężka sprawa :) A dobrego burgera zjem bardzo chętnie :) Taki przyrządzony z pysznej wołowiny i świeżych składników, grillowany - wcale nie jest tak koszmarnie kaloryczny jak to bywa w takich miejscach jak McD.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadza się - widziałem przepis z bułką pełnoziarnistą. Musi być obrzydliwe, ale na pewno zdrowe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fotograficzna instrukcja jedzenia burgera pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem kopiuję absolutnie genialnego burgera z krakowskiej burgerowni Love Krove: z grubym plastrem gotowanego buraka i równie grubym plastrem ananasa. Ortodoksyjne toto nie jest, ale kompozycja genialna. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Burak i ananas? Brzmi odrażająco i intrygująco zarazem.

      Usuń

Prześlij komentarz