Somersby - piwo dla kogo?


Jeżeli zaglądasz od czasu do czasu na mojego bloga, wiesz że jak chcę sobie urządzić bekę z niemęskiego piwa, to nawiązuję do somersberga. Jestem barbarzyńcą, ale cywilizowanym. Postanowiłem przekonać się na własnej skórze, o czym mówię. 

Nigdy nie lubiłem wynalazków, ale to może tylko głupie zacięcie. Somersby smakuje jak jabłkowa huba buba. Od razu przypomniały mi się dawne czasy. Bardzo, bardzo dawne czasy. Uśmiechnąłem się sam do siebie i łyknąłem jeszcze.

Wiecie, co mnie wkurza? Wysyp piw "rzemieślniczych" i prawdziwy wysyp znawców piw. Okazuje się, że co drugi, to znawca. Powiem wam coś - dla mnie każde smakuje tak samo. Mniej lub bardziej dobre, ale ogólnie rzecz biorąc wisi mi to. Centralnie dynda koło sznurka. Mogę pić eurolagery. Wprowadzają mnie w taki sam chill jak piwa czeskie, belgijskie czy niemieckie.

Daleki jestem od stwierdzenia, że wszystkie napoje piwopodobne są ok, ale jeżeli mam być szczery, to Somersby pozytywnie mnie zaskoczył. Oczywiście po takie piwo sięgają pewnie głównie metro-hipsterzy i już sam ten fakt woła o pomstę do nieba, ale nie jest to czynnik, który totalnie skreśla somersberga. Myślę, że od czasu do czasu, w ramach chillu, to nic złego...  a na pewno nic bardziej złego niż piwo bezalkoholowe.

Somersberg ma 4 koma 5, czym mnie zaskoczył. Sądziłem, że raczej bliżej 2 koma 5. Ktoś tam ma jednak głowę na karku!

Istnieją okoliczności, w których Somersby jest jak znalazł.

Komentarze