Sprzęt cz. 1: noże

Pisałem ostatnio, że kuchni faceta nie ma tarki. Dlaczego? Bo tarkę to używały kobiety w średniowieczu do prania gaci. A dziś, żeby zmienić warzywo w kupę wiórów używa się malaksera. Oczywiście robi się to rzadko, bo jak wiadomo warzywa są na samym końcu listy rzeczy zdatnych do spożycia. Co zatem jeszcze znajduje się w kuchni faceta?

1. Noże


Używam zasadniczo trzech noży. Nie wyobrażam sobie pracy w kuchni bez nich, więc gdy tylko zamierzam gotować sprawdzam, czy są czyste i zdatne do użycia. Bo wiadomo, że tępym nożem to można tylko kaszankę zrobić (w sensie, że utniemy sobie palca, zakrwawimy całą kuchnię ... wiecie... ).

Nóż szefa kuchni - nazwa chyba stosowna :) Praktycznie każda poważna firma ma w swojej ofercie jakiś nóż szefa kuchni. Są one wszystkie zbliżone kształtem i rozmiarem, bo to po prostu nóż szefa kuchni. Ja osobiście używam noża Fiskars bodajże z najniższej serii. Są dobre. Stal wymaga podostrzenia co jakiś czas, ale i tak bije na głowę każdą chińską "stainless steel". Jest na tyle duży, ciężki i wygodny, że można nim zrobić większość rzeczy od posiekania ogórka do rozbiórki kurczaka.

Zębaty victorinox - nie będzie w tym ani krzty przesady, jeżeli napiszę, że to jeden z najlepszych noży na świecie. Kosztuje niecałe 12 zł, a jest absolutnie niezawodny (Victorinox to TA firma od szwajcarskich scyzoryków). Używam go do krojenia wszystkiego, co wymaga nieco większej precyzji niż nóż szefa kuchni, zwłaszcza pomidorów i świeżych bułek. Absolutna rewelacja! Jak się stępi, to się wyrzuca i kupuje nowy. Ale ten pracuje już chyba drugi rok i nadal kroi.

Nóż do obierania - najmniejszy w rodzince. Ja używam akurat noża ceramicznego, który został zakupiony w zasadzie z ciekawości. Pomysł się sprawdził. Nożyk bardzo dobrze leży w dłoni gdyż ma gumowaną rękojeść o ergonomicznym kształcie przypominającym nieco kształtem rękojeść noży Global. Ceramiczne ostrze nie tępi się (porcelana jest odporna na ścieranie) dzięki czemu jest zawsze pod ręką i gotowy do użycia. Szczególnie do bardzo precyzyjnych rzeczy. Aha... w zasadzie ostatnio zauważyłem w nim maciupeńkie wyszczerbienie więc to nie do końca tak, że się nie zużywa. Pewnie w końcu się stłucze.

Komentarze

  1. Po praniu gaci na tarce, nie byłoby już co na doope włożyć :D
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdopodobnie dlatego wynaleziono pralki. Ciekaw jestem tylko czy po wrzuceniu do pralki warzywa także zostaną posiekane... ot tajemnice kobiecych urządzeń.

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie, tarka ,a tara to dwie różne rzeczy :D
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wedle wikipedii tara to masa opakowania towaru :) Gacie i marchew trze się na tarce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Także :)) i także , fenomen języka polskiego http://pl.wikipedia.org/wiki/Tara_(pralka)
    :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest również kilka rzek w Rosji o tej nazwie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz