Pewnego dnia moja małżonka po powrocie z pracy oznajmiła mi, iż jej koleżanka przyniosła fantastyczny sernik i że kategorycznie mam jej taki zrobić, bo inaczej ujawni tutaj kompromitujący fakt, że większość rzeczy, które zamieszczam na blogu robi ona a nie ja. Cóż miałem począć - powiedziałem: ok, zrobimy ten sernik. No i zrobiła.
Wspominałem już o tym kiedyś i nie ma się czego wstydzić - czasem facet w kuchni jest tym, który pracuje koncepcyjnie, podejmuje decyzje ("co chcesz na obiad?") i tak dalej. Owszem - kiedyś, gdy zaczynaliśmy, osobiście robiłem wiele rzeczy, ale z czasem interes się rozrósł, obowiązków przybyło i trzeba było jakoś to wszystko racjonalizować... nie zmienia to ani trochę faktu, że to JA tarłem czekoladę.
Potrzebne będzie:
Żółtka z cukrem miksujemy do białości i dajemy do tego ser, wanilię, budyń i miksujemy.
Osobno robimy pianę z białek, którą następnie mieszamy - już łyżką, żeby nam się nie ten... - z resztą brei.
Na wysmarowaną margaryną blachę wysypujemy pokruszone ciasteczka digestive (od biedy może być bułka tarta, ale idąc tym tropem - czemu nie zjeść samych pierniczków???) i na to wylewamy ok. połowę masy serowej. Na niej układamy pierniczki w czekoladzie (mogą być z dżemem lub nie) i zalewamy resztą drugą połową masy.
Wstawiamy to wszystko do piekarnika rozgrzanego do temp. ok. 180 stopni na ok. 50 minut do godziny. W międzyczasie trzemy na tarce gorzką czekoladę. Jest to dość istotny punkt. Czekolada musi być utarta drobno i dokładnie. Dobrze, aby to była taka prawdziwa czekolada z dużym procentem kakao.
Roztartą czekoladę można wysypać przed końcem pieczenia (wówczas częściowo się ona rozpuści) lub po zakończeniu (nie rozpuści się).
Sernik najlepiej spożywać kiedy już ostygnie i postoi trochę w lodówce. Pierniczki zmiękną i całość będzie bardzo spójna i logiczna. Natomiast jak zjemy na gorąco - paradoksalnie pierniczki będą twarde i będzie się wyczuwało, że coś jest nie tak.
Enjoy!
Wspominałem już o tym kiedyś i nie ma się czego wstydzić - czasem facet w kuchni jest tym, który pracuje koncepcyjnie, podejmuje decyzje ("co chcesz na obiad?") i tak dalej. Owszem - kiedyś, gdy zaczynaliśmy, osobiście robiłem wiele rzeczy, ale z czasem interes się rozrósł, obowiązków przybyło i trzeba było jakoś to wszystko racjonalizować... nie zmienia to ani trochę faktu, że to JA tarłem czekoladę.
Potrzebne będzie:
- kilogram białego sera mielonego
- 150 g cukru
- 4 jajka
- 2 łyżki budyniu waniliowego lub śmietankowego
- laska wanilii
- 50 g masła
- pierniczki w czekoladzie
- czekolada gorzka
- ciastka digestive
Żółtka z cukrem miksujemy do białości i dajemy do tego ser, wanilię, budyń i miksujemy.
Osobno robimy pianę z białek, którą następnie mieszamy - już łyżką, żeby nam się nie ten... - z resztą brei.
Na wysmarowaną margaryną blachę wysypujemy pokruszone ciasteczka digestive (od biedy może być bułka tarta, ale idąc tym tropem - czemu nie zjeść samych pierniczków???) i na to wylewamy ok. połowę masy serowej. Na niej układamy pierniczki w czekoladzie (mogą być z dżemem lub nie) i zalewamy resztą drugą połową masy.
Wstawiamy to wszystko do piekarnika rozgrzanego do temp. ok. 180 stopni na ok. 50 minut do godziny. W międzyczasie trzemy na tarce gorzką czekoladę. Jest to dość istotny punkt. Czekolada musi być utarta drobno i dokładnie. Dobrze, aby to była taka prawdziwa czekolada z dużym procentem kakao.
Roztartą czekoladę można wysypać przed końcem pieczenia (wówczas częściowo się ona rozpuści) lub po zakończeniu (nie rozpuści się).
Sernik najlepiej spożywać kiedy już ostygnie i postoi trochę w lodówce. Pierniczki zmiękną i całość będzie bardzo spójna i logiczna. Natomiast jak zjemy na gorąco - paradoksalnie pierniczki będą twarde i będzie się wyczuwało, że coś jest nie tak.
Enjoy!
uwielbiam serniki ;d
OdpowiedzUsuńcholera jasna ! szukam idealny sernik na swieta i jak juz tylko znajde ten naj to zaraz trafia mi sie inny...
OdpowiedzUsuńPs. Cudownie utarta czekolada ;)
Serniczek wyszedł całkiem niezły. Gratulacje.
OdpowiedzUsuń