Ostatnio przeczytałem, że nasz naród jest bardzo wymagający względem kawy. A ściśle rzecz biorąc jesteśmy bardziej wymagający niż Włosi, Francuzi i Austriacy razem wzięci. A to dlatego, że u nas w kawiarence kawa w stosunku do średnich zarobków jest koszmarnie droga a w wyżej wymienionych krajach dużo tańsza. Włosi czy Austriacy piją kilka kaw dziennie i to zazwyczaj poza domem. Kawa serwowana w polskich kawiarniach ma zatem najwyższą jakość.
Tak przynajmniej tłumaczą właściciele kawiarni.
Powszechnie znana opinia mówi coś zupełnie innego. Podobno ta sama kawa kupiona w Polsce jest gorsza od kupionej np. we Włoszech ponieważ na nasz rynek trafiają gorsze gatunki, odpady i inne zamieciny po tym, co szło na zachód :), do krajów, gdzie kawa ma dużo większe znaczenie kulturowe (Włochy, Austria).
Również wszyscy, którzy wrócili właśnie z Włoch opowiadają jaką tam mają pyszną kawę. Chociaż osobiście zwalam to na karb "magii okoliczności". Sam zachwycałem się smakiem grappy sączonej na balkonie z widokiem na przełęcz San Pellegrino po całym dniu górskiego marszu. Ta sama grappa po powrocie do domu okazała się być dość podła.
A zatem - albo ktoś szerzy złośliwe plotki, albo właściciele kawiarni zaopatrują się tylko i wyłącznie za granicą, co tłumaczyłoby koszmarne ceny kawy w kawiarniach. Jak jest naprawdę ? Postanowiłem sprawdzić to porównując kawę Lavazza zakupioną u nas oraz w słonecznej Italii.
Czy jesteśmy narodem barbarzyńców niepotrafiących odróżnić kawy od zamiecionych resztek kawy z kurzem ?
Do przeprowadzenia testu przygotowałem w miarę podobne warunki, nasypałem zbliżoną ilość kawy, ubiłem z podobną siłą i nalałem podobną ilość. Na zdjęciu na samej górze widać, że w obu nie utworzyła się zbyt duża crema ponieważ nalałem pojedyncze espresso, a mój ekspres robi zadowalającą cremę dopiero przy podwójnym.
Od razu mówię, że nie uważam się za wielkiego znawcę i konesera, ale nie hańbię się piciem dziewczęcej latte. Nie dodaję nawet mleka i cukru (od których - jak powszechnie wiadomo - tworzą się w jelitach kamienie kałowe). Kawa ma być czarna i gorzka - choć Włosi na przykład słodzą i to dużo.
A teraz wnioski:
Obie kawy smakowały bardzo podobnie tzn. miały podobną moc, kwaskowość i gorycz.
Minimalnie włoska była bardziej aromatyczna, ale była świeżo otwarta w przeciwieństwie do tej kupionej w Polsce. Zaznaczę jednak, że staram się przechowywać kawę w warunkach pozwalających zachować aromat (metalowa puszka).
Na mój gust - owszem, włoska smakowała nieco lepiej, ale nieznacznie. Nie na tyle, aby opłacało się specjalnie ją tam kupować i przywozić (choć chyba jest tam nieco tańsza). Myślę, że Lavazza kupiona w Polsce, w ziarnach, zmielona przed przyrządzeniem, to bardzo dobra kawa.
Wynikiem jest zatem remis 1:1.
Jedyny sposób, aby kawa smakowała lepiej to zamieszkać w Italii i wieść dolce vita. Tam nikt nie nazwie alkoholikiem emeryta, który przychodzi o 9:00 do kawiarenki żeby wypić na śniadanie kieliszek wina i podszczypać w tyłek kelnerkę.Tam kawa na pewno smakuje lepiej niż pita z niemytego tygodniami kubka przy komputerze, w klimatyzowanym open space ze szczelnie pozamykanymi oknami. Magia okoliczności...
Tak przynajmniej tłumaczą właściciele kawiarni.
Powszechnie znana opinia mówi coś zupełnie innego. Podobno ta sama kawa kupiona w Polsce jest gorsza od kupionej np. we Włoszech ponieważ na nasz rynek trafiają gorsze gatunki, odpady i inne zamieciny po tym, co szło na zachód :), do krajów, gdzie kawa ma dużo większe znaczenie kulturowe (Włochy, Austria).
Również wszyscy, którzy wrócili właśnie z Włoch opowiadają jaką tam mają pyszną kawę. Chociaż osobiście zwalam to na karb "magii okoliczności". Sam zachwycałem się smakiem grappy sączonej na balkonie z widokiem na przełęcz San Pellegrino po całym dniu górskiego marszu. Ta sama grappa po powrocie do domu okazała się być dość podła.
A zatem - albo ktoś szerzy złośliwe plotki, albo właściciele kawiarni zaopatrują się tylko i wyłącznie za granicą, co tłumaczyłoby koszmarne ceny kawy w kawiarniach. Jak jest naprawdę ? Postanowiłem sprawdzić to porównując kawę Lavazza zakupioną u nas oraz w słonecznej Italii.
Czy jesteśmy narodem barbarzyńców niepotrafiących odróżnić kawy od zamiecionych resztek kawy z kurzem ?
Do przeprowadzenia testu przygotowałem w miarę podobne warunki, nasypałem zbliżoną ilość kawy, ubiłem z podobną siłą i nalałem podobną ilość. Na zdjęciu na samej górze widać, że w obu nie utworzyła się zbyt duża crema ponieważ nalałem pojedyncze espresso, a mój ekspres robi zadowalającą cremę dopiero przy podwójnym.
Od razu mówię, że nie uważam się za wielkiego znawcę i konesera, ale nie hańbię się piciem dziewczęcej latte. Nie dodaję nawet mleka i cukru (od których - jak powszechnie wiadomo - tworzą się w jelitach kamienie kałowe). Kawa ma być czarna i gorzka - choć Włosi na przykład słodzą i to dużo.
A teraz wnioski:
Obie kawy smakowały bardzo podobnie tzn. miały podobną moc, kwaskowość i gorycz.
Minimalnie włoska była bardziej aromatyczna, ale była świeżo otwarta w przeciwieństwie do tej kupionej w Polsce. Zaznaczę jednak, że staram się przechowywać kawę w warunkach pozwalających zachować aromat (metalowa puszka).
Na mój gust - owszem, włoska smakowała nieco lepiej, ale nieznacznie. Nie na tyle, aby opłacało się specjalnie ją tam kupować i przywozić (choć chyba jest tam nieco tańsza). Myślę, że Lavazza kupiona w Polsce, w ziarnach, zmielona przed przyrządzeniem, to bardzo dobra kawa.
Wynikiem jest zatem remis 1:1.
Jedyny sposób, aby kawa smakowała lepiej to zamieszkać w Italii i wieść dolce vita. Tam nikt nie nazwie alkoholikiem emeryta, który przychodzi o 9:00 do kawiarenki żeby wypić na śniadanie kieliszek wina i podszczypać w tyłek kelnerkę.Tam kawa na pewno smakuje lepiej niż pita z niemytego tygodniami kubka przy komputerze, w klimatyzowanym open space ze szczelnie pozamykanymi oknami. Magia okoliczności...
Co do kawy w polskich kawiarniach to mam bardzo niemile doswiadczenia i raczej zle zdanie. Osobiscie wypijam 2-3 kawy dziennie i zawsze staram sie kupowac najlepsza na jaka mnie stac. Pilam kawe w wielu krajach, wiec mialam okazje porownac (nie tylko jakosc, smak kawy ale i obsluge). Niestety (i mowie to z bolem w sercu) polskiej kawie i kawiarniom jeszcze daleko do tzw. 'zachodniego' standardu (oczywiscie na zachodzie sa wyjatki od reguly i mozna trafic - choc bardzo rzadko - na podla kawe nawet we Francji).
OdpowiedzUsuńProsty przyklad z moich ostatnich wakacji w Polsce (sierpien 2011). Upal niesamowity i moja ogromna ochota na tzw. ice coffee (bylam w ciazy wiec na nic 'mocniejszego' sobie niepozwalalam). W dwoch kawiarniach (firmowych!) dostalam zwykla latte wypelniona po przegi kostkami lodu, kawy tam bylo niewiele, wiecej tej wody z topniejacego lodu i mleka - w takiej Francji czy Irlandi nie do pomyslenia! Rowniez jezeli chodzi o ceny w polskich kawiarniach to jest to 'przegiecie'. W Irlandi bardzo dobra kawa kosztuje okolo €3.50-€4.00 i jest to norma, jak by kosztowala €7.00 to nikt by nie kupil, bo to po prostu za drogo. W Polsce mam wrazenie ze panuje powszecha opinia 'im drozej tym lepiej' i ludzie dadza za kawe tyle ile im sie tylko powie... Znam kilka osob pracujacych w kawiarniach/restauracjach w
Polsce i wiem jak sie oszukuje na kawie - wystawiajac puszki markowych ziaren z najtansza, budzetowa kawa w srodku, ktora sie oczywiscie podaje klientom...
Jeszcze wiele zmian czeka polskiego restauratora jak i polskiego konsumenta. Mam tylko nadzieje ze popyt wymusi podaz na lepsza jakosc i przystepniejsze ceny.
Pozdrawiam,
Anula.
Elaborat godny naśladowania!
OdpowiedzUsuńTak sądziłem, że artykuł promujący polskie kawiarnie jako dobre mógł być sponsorowany.
A dziekuje bardzo - jak juz zostawiac komentarz to konstruktywny.
UsuńPozdrawiam,
Anula.
A ja uwielbiam kawę mrożoną w La Scali na placu Solnym we Wrocławiu, to mój ideał :)
OdpowiedzUsuńhe,he lavazza we włoszech jest praktycznie nie pijana bo im wcale nie smakuje!!! firma super sie wypromowała w innych krajach jak austria niemcy i oczywiscie polska... jak widze w kawiarni że podawana jest ta kawa to nie wchodze a jest prawie wszędzie ... Włosi uwielbiają kawy i mają ich mnóstwo marek... i sie na tym naprawde znają ! ps. Anula mój kolega
OdpowiedzUsuńprowadzi kawiarnie i znam te numery a fujjjj.... ;) ale co sie dziwic jak lavazza sprzedawana gastronomikom jest po 25 - 35 euro za kg jak we włoszech tylko 3.50 euro !! pozdrawiam Arti70
Kawa we Włoszech to kult... I słusznie... Po nastu latach spędzonych w Italii stwierdzam autorytatywnie,że to kraj w którym celebruje się smaki w tym smak dobrej kawy. Oczywiście można trafić na bar w którym dostanie się filiżankę niesmacznej lury ale prawdziwy Włoch natychmiast zamruczy pod nosem, że więcej tu nie zajrzy...My nie mamy takich tradycji i generalnie dobrego podejścia do gastronomii...Karmi się ludzi byle czym i byle czym poi. Mamy wiele do nadrobienia. A szkoda! Celebrowanie przy stole darów natury, świeżych, zdrowych i za "przyzwoite pieniądze" to jedna z przyjemności życia...Inwestujmy w dobrą gastronomię! Viva la vita! Ot co!
OdpowiedzUsuńWłoska kawa to kult! Po prostu jest najlepsza i za każdym razem kiedy odwiedzam Rzym wpadam do mojej ulubionej knajpki na wspaniałe espresso :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post. Sama byłam we Włoszech i obserwując ich zwyczaje żywieniowe a zwłaszcza dłuuugie kolacje rodzinne do późnej nocy (mimo że rano idą do pracy, ale co tam, kolacja ważniejsza ;P ) stwierdzam, że wiem, dlaczego im wystarcza filiżanka kawy albo jeszcze ten uroczy pączek: po prostu są już tak nażarci owej kolacji, że nawet nie zdążyli zgłodnieć ;)
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Dzieki za fajne i przydatne informacje. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że kawa jest najważniejszym elementem mojego dnia. Fajnie, że napisałeś tak trafny artykuł. Świetna sprawa! Wybór odpowiedniej kawy jest niezwykle ważny.
OdpowiedzUsuń