To typowe danie dla kawalera. Proste i tanie acz smaczne. Składa się w głównej mierze z ziemniaków i cebuli (opcjonalnie boczek). Do popicia pasuje kefir. Jak komuś przez gębę kefir nie przejdzie, można polać śmietaną.
Wstawiamy ziemniaki do gotowania, a drobno posiekaną cebulkę rzucamy na roztopioną margarynę i szklimy powoli, metodycznie, na małym ogniu tak długo jak gotują się ziemniaki. Taka dawka tłuszczów nasyconych pewnie znacząco zmniejszy światło Waszych naczyń wieńcowych, ale to raczej typowe zmartwienie bohaterek serialu "Seks w wielkim mieście" a nie ludzi, którzy noszą koszule flanelowe.
Ugotowane ziemniaki wykładamy na talerz, polewamy obficie tłuszczem z cebulką, solimy i podajemy z kefirem (lub śmietaną). Bon apetit!
Niezłe pyrki ale Załóż firmę.....
OdpowiedzUsuńTo danie kojarzy mi się z czasami podstawówki...
OdpowiedzUsuńnie o wspomnienia tu jednak chodzi :)
Proste i pyszne to trzeba przyznać! Dziękuję, że mi o nim przypomniałeś (choć nieświadomie)
uwieeeeeeeeeeelbiamy z synkiem takie obiadki :)
OdpowiedzUsuńChetnie bym wciagnal na kolacje choc nie posiadam koszuli flanelowej - moze rozpatrze zakup... ;)
OdpowiedzUsuńWarto mieć przynajmniej 2-3 do gotowania czy do wbijania gwoździ, wiercenia dziur w ścianie... choć prawdziwym Jedi nie czyni nas szata lecz stan umysłu.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa.
OdpowiedzUsuńTo moje "idealne śniadanie na kaca o 15";p
OdpowiedzUsuńpozdrawiam- Mona :)