Małże św. Jakuba (inaczej przegrzebki) wypatrzyła moja małżonka w jednym z popularnych dyskontów spożywczych i rzuciła mi wyzwanie...
I wyzwanie zostało przyjęte.

Zwierząt jest 4 sztuki, zapakowane każdy osobno. W każdej muszli znajduje się kilka małych kawałków małża oraz sos, który można wymiziać bagietką lub paluchem. Sposób przyrządzania sprowadza się do rozgrzania piekarnika do 240 stopni Celsjusza i pieczenie przez - ni mniej ni więcej jak 25 minut.
W tym czasie można przygotować sobie cytrynę i grzanki (lub bagietkę i jakiś alkohol).
Moja blogerska uczciwość każe mi także dodać iż nie jest to żadna rewelacja. Ot ciekawostka kulinarna. Idealny dodatek na "wieczór stalowych jaj" (ludzie próbują różnych dziwnych rzeczy i przegrywa pierwszy, który zwymiotuje lub odmówi konsumpcji)
Widzę Bartoszu że degustujesz małże w koniaku i winie w najelegantszej flaneli :D
OdpowiedzUsuńKościołowa :)
OdpowiedzUsuń